„Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to
znaczy, że zabierze tobie, bowiem rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy”. Mało kiedy
słowa wracają z taką siłą, jak te autorstwa Margaret Thatcher. Patrząc na to, co się
obecnie dzieje, można je uznać wręcz za prorocze.
No właśnie, ostatnie czasy to kolejne pomysły rządu na znalezienie oszczędności, aby
zrealizować swoje obietnice wyborcze. W ten powstają kolejne podatki: najpierw bankowy,
potem podatek handlowy. iNe wiedzieć czemu, rządzącym wciąż wydaje się, że nie ma
innego sposobu na zwiększenie wolności pracowników, jak zwiększenie obciążenia ich
pracodawców. A to przecież droga donikąd. To zupełnie jakby jechać powozem i codziennie
zwiększać obciążenie, a następnie być zdziwionym, że konie wolniej jadą.
Lata temu Milton Friedman zauważył, że zmniejszenie podatków jest zawsze dobre.
Tymczasem trudno znaleźć przykład podatku, który w ostatnim czasie zostałby w Polsce
zniesiony. Są za to przeciwne przykłady, jak choćby podniesienie podatku VAT do 23% na 3
lata. To drobiazg, że minęło już pięć.
Niestety wciąż widać w działaniach rządu typowo socjalistyczne podejście. Polega ono na
poczynieniu szeregu starań, które spodobają się szerokiej grupie wyborczej, a w praktyce nie
spowodują żadnych pozytywnych zmian. Nie ma się co oszukiwać, duże sieci znajdą sposób,
aby nie płacić podatku handlowego – tak zrobił już choćby Media Markt. Podobnie będzie z
podatkiem bankowym. Kto więc zapłaci cenę? Jak zwykle będzie to mały i średni
przedsiębiorca, a resztę dopłaci klient. Trudno powiedzieć, jak długo firmy z MSP będą
musiały ponosić największy koszt wyborczych obietnic. Wiadomo natomiast, że są już dzisiaj
alternatywy dla prowadzenia działalności, między innymi spółka LTD. Jeśli chcesz
dowiedzieć się więcej, zapraszam do kontaktu.