Każdy z nas wie, co oznacza określenie Kraj Kwitnącej Wiśni. Jednak aby zrozumieć historię sukcesu japońskiej gospodarki, trzeba się cofnąć w czasie o wiele lat, bo aż do czasów gdy franciszkańscy misjonarze dotarli do Chin i Japonii. Franciszkanie – w większości pochodzenia portugalskiego – odnosili niemałe sukcesy w nawracaniu Japończyków na chrześcijaństwo. Nowa religia nie spodobała się jednak japońskim panom feudalnym, a pretekstem do zmasowanego ataku na chrześcijaństwo stał się bunt przeciw nałożeniu nowych podatków. Bunt został krwawo stłumiony zaś szuguni podjęli szereg radykalnych decyzji, które sprawiły, że na kolejne 200 lat Japonia zamknęła się dla świata. Polityka izolacjonizmu trwała aż do 1853 roku, gdy amerykański komandor Matthew Perry przypłynął do wybrzeży Japonii.
Amerykanie rozpoczęli od propozycji otwarcia granic, która została odrzucona. Rok później Perry powrócił na czele 8 uzbrojonych w armaty statków dając już konkretne ultimatum – albo Japończycy otworzą granice albo dojdzie do starcia. Ponieważ w całej Japonii nie było wówczas nawet jednej armaty czy maszyny parowej, musiano zgodzić się na otwarcie granic. W przeciwieństwie jednak do Polaków, którzy w tym czasie przygotowywali się do Powstania Styczniowego, Japończycy nie szykowali się do zbrojnej konfrontacji z Amerykanami. Postanowili poznać wszystkie atuty rozwiniętych cywilizacji, aby w przyszłości wykorzystać je z powodzeniem u siebie. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że postanowili poznać zachodni know – how. Samurajowie rozpoczęli studia na zagranicznych uczelniach, w Tokio powstał instytut zajmujący się barbarzyńskimi lekturami. Wkrótce zaczęto wprowadzać reformy na wzór państw zachodnich. Kodeks prawa cywilnego oparto o prawo francuskie, kodeks gospodarczy o prawo niemieckie, konstytucję również oparto na niemieckiej. Wystarczyło kilkanaście lat, aby w 1905 roku nowoczesna armia japońska, która jeszcze 50 lat temu nie miała nawet jednej nowoczesnej maszyny pokonała armię rosyjską. Wszystko szło dobrze aż do klęski w II wojnie światowej.
Japonia straciła podczas wojny 50% swojego majątku. Przemysł zmniejszył się o 90% a populacja o 2 miliony obywateli. Japonia znalazła się pod wojskową i polityczna okupacją USA i mało kto dawał im większe szanse na to, że los się odmieni. Jednakże dzięki działaniom rządu w 4 lata po zakończeniu wojny produkcja przemysłowo zwiększyła się o 51% a w ciągu 8 lat osiągnięto poziom PKB sprzed wojny i Japonia wyprzedziła pod tym względem Włochy. W 1968 roku wyprzedziła Francję i stała się trzecią gospodarką świata. Jednym ze źródeł sukcesu była bardzo przemyślana polityka monetarna. Rząd Japonii dbał o to, aby małym firmom udzielały kredytów mniejsze banki, podczas gdy dużym korporacją kredyty dawał bank centralny. Pozwoliło to na całkowitą kontrolę na inflacją mimo dużej podaży pieniądza.
Ostatnie 20 lat nie jest już taki różowe, gdyż wzrost gospodarczy nie przekraczał 1,5%. Mimo utrzymywania stóp procentowych na rekordowo niskim poziomie nie udało się wrócić Japonii do wcześniejszego poziomu rozwoju. Obecnie kraj jest zadłużony na poziomie 220% PKB, jednak wciąż każdy liczy się z Japonią. Historia gospodarcza Japonii to fascynujące studium przypadku. Pokazuje jak można mądrze działać, aby z sytuacji beznadziejnej wyjść na prowadzenie. Japończycy potrafili się doskonale dostosowywać do sytuacji. Nie porzucali swojej tradycji a jednocześnie byli otwarci na innowacje. Byli i są patriotami ale nie widzieli też sensu aby umierać za puste idee. Z pewnością Japonia jest jednym z najlepszych przykładów państw, od których warto się uczyć.