Współczesny system emerytalny jest stosunkowo nowym wynalazkiem. Przez kilkanaście wieków funkcjonowania naszej cywilizacji jedynym sensownym zabezpieczeniem swojej starości było płodzenie potomstwa. Ponieważ śmiertelność wśród dzieci była wysoka, przyrost naturalny był zawsze na wysokim poziomie. System emerytalny, w którym od pewnego wieku państwo wypłaca obywatelowi pensję jest wynalazkiem XIX wieku. W pierwszej połowie XX wieku nic nie wskazywało abyśmy mieli mieć z tym systemem jakikolwiek problem. Wszystko diametralnie zmieniło się pod koniec lat 60 – tych.
Widząc kolejne rekordy urodzeń po II wojnie światowej wydawało się jasne, że nie będzie żadnego problemu z systemem emerytalnym ponieważ państwa wciąż będą miały cały zastęp młodych ludzi, którzy będą pracowali na emerytów. Jednak co bystrzejsi zauważali już słabości tego systemu, który w żaden sposób nie był w stanie dopasować się do zmian zachodzących na świecie. Jednym z takich osób był noblista i doradca prezydenta Kennedego Paul Samuelson. Stwierdził on, że współczesny system emerytalny jest największą piramidą finansową, jaką zaserwowała sobie ludzkość. Mówił te słowa w czasach rewolucji seksualnej, gdy jasnym było, że następuje masowy odwrót od takich wartości jak rodzina i religia – dwóch fundamentów dużego przyrostu naturalnego. Ponieważ trwała wciąż hossa gospodarcza, niepoprawni optymiści liczyli na to, że dobrobyt wpłynie pozytywnie na demografię nie rozumiejąc, że jest dokładnie odwrotnie.
Bogacenie się społeczeństwa nie idzie w parze ze wzrostem urodzeń. Widzimy wyraźnie, że jest przeciwnie – w państwach bogatych przyrost naturalny jest najsłabszy, ponieważ z ekonomicznego punktu widzenia posiadanie licznego potomstwa nie ma sensu. Dziecko angażuje czas i pieniądze, który ludzie wolą przeznaczyć na inne cele. Współczesny człowiek woli mieć jedno, góra dwójkę dzieci i mieć czas na realizację swoich celów i marzeń. Jeśli chce to o przyszłą emeryturę potrafi zadbać sam.
Współczesny system emerytalny owszem, jest piramidą, jednak nie finansową ale demograficzną. Jego sukces zależy od tego, ilu obywateli się rodzi. Jeśli będzie ich zbyt mało, nic nie pomoże. W tej chwili w Polsce kobieta rodzi 1,4 dziecko, podczas gdy powinna rodzić 3 aby system był w stanie działać poprawnie. Eksperci są zgodni, że jest to zupełnie nierealne. Problem z systemem emerytalnym nie jest problemem polskim, ale światowym. Na chwilę obecną nikt nie ma sensownego rozwiązania. Tak zazwyczaj kończą się inicjatywy, które od samego początku nie miały nic wspólnego z wolnym rynkiem.