Koniec świata jaki znamy? Jeszcze niedawno takie słowa uchodziłyby za gruby przesąd, dzisiaj wydają się być w pełni uzasadnione. Pierwsze co przychodzi na myśl, to oczywiście Covid 19. Rzeczywiście, wirus zmienił nasze życie diametralnie i nawet gdy wszystko wróci do normy, nasze życie nie będzie wyglądać tak jak wcześniej. Jednak jesteśmy tak bardzo skupieni na walce z pandemią, że umyka nam o wiele istotniejsza zmiana, jaka zachodzi w całym systemie finansowym.
Kryzys 2008 roku dał zielone światło aby większość czołowych gospodarek zaczęła robić to co zapoczątkowała w latach 90-tych Japonia, mianowicie rekordowo niskie stopy procentowe oraz masowy dodruk pieniądza. Pretekst był bardzo dobry – walka ze światowym kryzysem. Od tego czasy wydrukowano ilość waluty liczoną w ilościach ponad 7 miliardów. W ciągu kilku miesięcy od ogłoszenia pandemii wydrukowano drugie tyle i obniżono do minimum stopy procentowe. Logicznym stwierdzeniem byłoby: w końcu banki centralne wiedzą co, robią – taka polityka musi przynosić dobre efekty. Otóż nie.
Polityka banków centralnych nie polepsza kondycji gospodarki ani samego państwa. Poprzez masowy dodruk pieniądza rośnie inflacja, a na skutek wykupu obligacji korporacyjnych polepsza się kondycja korporacji kosztem małych i średnich firm. Cierpi na tym oczywiście klasa średnia. Obniżenie kosztu kredytu poprzez wykup ich długu sprawia, że nie dochodzi do zjawiska, które było kiedyś domeną kryzysu, czyli kreatywnej destrukcji. W kryzysie plajtowały firmy źle zarządzane, teraz tak się nie dzieje, ponieważ ich dług wykupują banki centralne. Rośnie w ten sposób liczba firm zombie, które w normalnych warunkach powinny upaść, a są sztucznie utrzymywane przy życiu. Widać to w spadającej jakości usług. Obecnie liczbę takich firm szacuje się na 20%.
Co zatem zyskują banki centralne? Po pierwsze, jest to krok do likwidacji bankowości komercyjnej na rzecz jednej waluty cyfrowej. Takie rozwiązanie daje pełną kontrolę nad obywatelem. Obywatele coraz częściej będą skazani na pracę w korporacjach, gdyż małe i średnie firmy będą upadać. To nie będzie gwałtowna zmiana narzucona z zewnątrz. Będzie wprowadzana stopniowo, przykładem jest podnoszony limit transakcji bezgotówkowych. Potem będzie coraz więcej miejsc, gdzie transakcja będzie możliwa tylko kartą – w trosce o higienę czy środowisko. To są właśnie intencje kryjące się pod płaszczykiem walki z wirusem czy zmianami klimatu. To dlatego rządy nie mają interesu w tym, aby zacząć stosować racjonalną politykę w walce z wirusem. Stawka jest po prostu za wysoka. W puli jest możliwość ustanowienie nowego porządku światowego.
