Sezon 2016 był jednym z ciekawszych w rozgrywkach Formuły 1. Najwyższa kategoria sportów motorowych była wtedy zdominowana przez team Mercedesa i po dwóch wygranych z rzędu tytułach mistrzowskich przez Luisa Hamiltona wszyscy oczekiwali, że historia się powtórzy. Jednak w tym sezonie tytuł zdobył jego mniej utytułowany partner z zespołu – Nico Rosberg, co było szokiem dla wielu obserwatorów, a szczególnie dla samego Hamiltona. Rosberg wykonał ogromną pracę pracując dwa razy intensywniej nad każdym najdrobniejszym elementem. Uśpił czujność swojego rywala i bezlitośnie wykorzystał moment, gdy podwinęła mu się noga.
Sport jest pełen podobnych historii, gdzie żółw dzięki konsekwencji potrafi wyprzedzić zająca. Ciężka praca i wytrwałość zazwyczaj przynoszą lepsze efekty niż sam talent. Podobnie jest w przypadku światowych gospodarek. Gdyby o bogactwie narodów miały decydować posiadane przez nich bogactwa naturalne, to Afryka powinna być światowym liderem gospodarczym. Jednak zarówno zasoby jak i położenie geopolityczne nie stanowią gwarancji sukcesu gospodarczego. Nie jest oczywiście tak, że wszystkie kraje startują z tego samego miejsca. Kraje rozwijające się mają zawsze trudniejszą drogę do przebycia niż dojrzałe gospodarki. Jednak w pewnych nadzwyczajnych okolicznościach kraje rozwijające się mogą dokonać rzeczy pozornie niemożliwej i dogonić kraje bogate. Tak było w przypadku Polski w 2009 roku, gdy udało się wyjść z kryzysu bogatszym podczas gdy bogate kraje popadły w recesję. W takich sytuacjach kraje rozwijające się mogą zrobić dokładnie to, co Nico Rosberg – ograć rywala, który na pierwszy rzut oka wydaje się być niepokonany.
Najnowszy raport Banku Światowego wymienia trzy kraje, które mają szansę na zrobienie takiego kroku. To Chile, Tajlandia i Polska. Raport wymienia również przeszkody, które mogą stanąć na drodze. Są to między innymi wysokie podatki i koszta pracy, które nią są aż tak istotne w przypadku bogatych gospodarek, w których panuje wysoka marża. I tutaj przykrą niespodziankę szykuje nam Unia Europejska, a dokładniej jej przewodnicząca Ursula von der Leyen, która zapowiedziała wprowadzenie kilku podatków jedocześnie. Wszystko to w imię dobra przyszłych pokoleń. Te podatki to między innymi podatek od nieprzetworzonego plastiku, koncernów internetowych i śladu węglowego. Tym samym powstaje ogromna przeszkoda, która jest praktycznie nie do przeskoczenia i nie sposób zablokować tych zmian, ponieważ wystarczy zwykła większość, aby wprowadzić je w życie.
Nie po raz pierwszy potencjalna szansa dla Polski i innych państw aspirujących zostaje zupełnie przypadkowo zablokowana przez interesy państw, które rzeczywiście rządzą Unią. Wielka polityka zawsze pozostaje taka sama i polega na rzucaniu w eter haseł wolności i równości, podczas gdy w rzeczywistości pozostaje dyktaturą siły.