Bezpieczeństwo i zdrowie to dwa słowa, które w ustach polityków brzmią wyjątkowo złowieszczo. Zawsze tak jest, że gdy politycy zaczynają się troszczyć o nasze bezpieczeństwo i zdrowie, dochodzi do podwyżki podatków. Krytyka zawsze spotyka się z tym samym kontrargumentem. Zdrowie i bezpieczeństwo nie mają ceny i są kluczowe dla naszego życia, dlatego musimy działać. Na tej samej zasadzie swoje majątki buduje przemysł ubezpieczeniowy i farmaceutyczny. W końcu żaden rozsądny człowiek nie powinien lekceważyć swojego zdrowia i bezpieczeństwa.
Aby obejść ten swoisty paragraf 22, trzeba zadać sobie istotne pytanie, czyli komu to służy? Czy plan podwyższenia limitu prędkości w nocy sprawi, że będzie dochodziło do mniejszej ilości wypadków? Czy podwyższenie akcyzy sprawi, że więcej ludzi zrezygnuje z palenia papierosów i picia alkoholu? Czy wprowadzenie drakońskich kar dla przedsiębiorców sprawi, że będą prowadzili swoje firmy lepiej? Nietrudno zauważyć, że odpowiedzi na wszystkie pytania są przeczące.
Musimy pamiętać, że nawet gdyby rząd miał najlepsze intencje, to aby dokonać konkretnych działań, w pierwszej kolejności potrzebuje pieniędzy. Naszych pieniędzy, bo swoich nie ma. Zupełnie jak w starym kawale, gdzie rząd deklaruje, że chce naszego dobra a obywatele odruchowo zaczynają chować wszystkie cenne rzeczy. Rządy w pewnym momencie angażują się w troskę o obywatela w takim stopniu, że zupełnie zapominają o kształtowaniu w nim postawy obywatelskiej odpowiedzialności. A to właśnie taka postawa jest bazą do tworzenia dostatku, a nie zniewolony obywatel państwa opiekuńczego.