„Wolność oznacza odpowiedzialność” powiedział swego czasu George Bernard Shaw i trudno o cytat bardziej pasujący do istoty bycia przedsiębiorcą. Prowadzenie firmy to taka właśnie odpowiedzialność, która w zależności od okoliczności daje nam satysfakcjonujące lub mocno niesatysfakcjonujące rezultaty. Gdy biznes idzie dobrze, wszyscy nam zazdroszczą i podnoszą się głosy socjalistów o konieczności dzielenia się swoim majątkiem. Gdy jednak idzie źle, zostaje się samemu na placu boju. To jest właśnie to, czego nigdy nie zrozumieją wszelkiego rodzaju urzędnicy i korporacyjni managerowie.
Na początku lat dwudziestych XX wieku uruchomiono w Wielkiej Brytanii program budowy sterowców. Do rywalizacji przystąpiły dwa zespoły inżynierów. Pierwszy z nich był prywatny, drugi państwowy. Prywatna spółka Vickers zbudowała sterowiec jako pierwszy i model R – 100, którego przezwano „Capitalist”, wzniósł się w powietrze po czym bez trudu doleciał do Kanady i z powrotem. Jakiś czas potem zespół rządowy ukończył model R – 101, którego przezwano „Socjalist”. R – 101 był droższy, większy i mniej zwrotny niż R – 100, miał również mniejszy zasięg. W swój pierwszy lot R – 101 udał się do Indie. Na pokładzie był minister lotnictwa lord Thomson, pomysłodawca całego przedsięwzięcia. Chociaż inżynierowie zgłaszali swoje zastrzeżenia, minister naciskał aby wylecieć jak najszybciej. Nad Francją doszło do katastrofy, która zakończyła się upadkiem sterowca. Spośród 54 pasażerów zginęło 48, w tym lord Thomson.
Ta smutna historia pokazuje starą jak świat prawdę. Wydając nie swoje pieniądze nigdy nie wyda się ich dobrze. Rządowe firmy nigdy nie będą działać tak wydajnie jak prywatne właśnie ze względu na wspomnianą na początku odpowiedzialność, a dokładniej jej brak. Ludzie, którzy pracują w rządowych zespołach i tak dostaną za swoją pracę pieniądze. Jeśli przedsięwzięcie się nie powiedzie, nie poniosą żadnej konsekwencji. W takiej sytuacji trudno o pełne zaangażowanie i odpowiedzialne działanie. Rodzi to również pokusy nadużyć, które są widoczne zarówno wśród urzędników jak i w korporacjach. Minęły już czasy, gdy prezesem korporacji zostawał ktoś, kto musiał przejść wszystkie szczeble w organizacji. Obecnie zatrudnia się managerów na kilkuletnie kontrakty, które gwarantują im astronomiczne premie w przypadku odejścia niezależnie od tego, w jakiej kondycji zostawią firmę. Niedawny przykład prezesa Beoinga. Dlatego też dzisiaj odpowiedzialność jest tym cenniejszą wartością.