Świat jeszcze nie do końca otrząsnął się po ostatnim „szturmie” na Kapitol. Słowo szturm jest mocno na wyrost dla każdego, kto widział jak ten „szturm” wyglądał. Najzwyczajniej w świecie w pewnym momencie zdezorientowana ochrona po prostu otworzyła bramę, dzięki czemu ludzie weszli sobie do jednego z najpilniej strzeżonych obiektów na świecie. Czy była to prowokacja, która miała na dobre wygnać Donalda Trumpa z Białego Domu, pewnie nigdy się nie dowiemy, jednak o konsekwencjach można już wiele powiedzieć.
Najbardziej znaczącym faktem było to, jak zareagowały na sytuację media społecznościowe, a w szczególności Facebook, który w obawie przez eskalacją zamieszek i szerzenia mowy nienawiści zablokował profil wciąż urzędującego prezydenta USA, co było wydarzeniem bez precedensu. Dzisiaj już tylko naprawdę naiwni ludzie traktują Facebooka wyłącznie jako medium społecznościowe. Wiadomo, że jest to jedno z największych na świecie źródeł danych, z którego skrzętnie korzystają amerykańskie służby z NSA na czele. Jednak dopiero to wydarzenie ukazało, jak ogromną kartę przetargową ma Facebook w kształtowaniu debaty publicznej.
Gdy Chiny i Rosja blokowały amerykańskie media społecznościowe i wspierały własne serwisy, wiele osób pukało się w czoło i krytykowało je za próbę cenzury internetu. Dopiero teraz widać, że chińscy i rosyjscy politycy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że dopuszczenie amerykańskich korporacji do głosu może w dłuższym terminie doprowadzić do oddania im kontroli nad własną debatą publiczną. To również mocne ostrzeżenie dla Unii aby przeanalizować wpływ amerykańskich korporacji na własny dyskurs publiczny. Całe to wydarzenie pokazuje, jaką siłę posiada nowa ekologiczno – pandemiczna wizja świata.
